Łączna liczba wyświetleń

środa, 22 stycznia 2014

Państwa nie stać na reprywatyzację. Dawni właściciele zdani na sądy

Według deklaracji premiera Donalda Tuska z 2007 r. projekt ustawy "o świadczeniach pieniężnych przyznawanych niektórym osobom, których dotyczyły procesy nacjonalizacji" miał trafić do Sejmu jesienią 2008 r. Jednak wskutek wybuchu kryzysu przygotowany przez Ministerstwo Skarbu projekt, który zakłada symboliczne zadośćuczynienie w gotówce, trafił do szuflady.

Resort wydał właśnie oświadczenie, w którym informuje, że "projekt ustawy nie może być przeprowadzony". Dlaczego? Z oświadczenia wynika, że przeważyła opinia ministra finansów, który ostrzegł, że w przypadku przeznaczenia na realizację ustawy 20 mld zł Polszka przekroczy dozwoloną przez Unię Europejską barierę długu publicznego w stosunku do PKB.

Minister finansów założył, że ustawa wejdzie w życie w 2012 r. Przypomnijmy jednak, że wypłata zadośćuczynienia w gotówce miała się zacząć po dwóch latach. Ponadto cała operacja byłaby rozłożona na 15 lat. Owe 20 mld zł, które obiecywał rząd, pochodziłyby z Funduszu Reprywatyzacyjnego, do którego trafia niewielki ułamek pieniędzy z prywatyzacji. Dowiedzieliśmy się, że pod koniec lutego w funduszu było prawie 4,5 mld zł. Obecnie służą one do "zaspokajania zobowiązań państwa z tytułu prawomocnych wyroków sądowych i ostatecznych decyzji administracyjnych". Ci, którzy są w stanie udowodnić, że mienie zabrano im z pogwałceniem prawa PRL, mają bowiem szansę na odzyskanie pełnej własności lub stosowną rekompensatę, np. na drodze sądowej. Rząd ocenia zobowiązania państwa z tego tytułu na co najmniej 550 mln zł rocznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz